Jednym z najlepszych darów jesieni jest niewątpliwie dynia! Mogłabym codziennie wymyślać z niej coś nowego. Najbardziej standardową potrawą z dyni jest zupa. Ale nie na słodko, na mleku, jaką to babacia serwowała w dzieciństwie mojej mamie, ale pikantna, wyrazista, z dużą ilością curry. To nie tylko bardzo smaczne, ale i dobrze rozgrzewające danie, co akurat jest nam bardzo potrzebne o tej porze roku. A ponadto przepis jest banalnie prosty i dość szybki. A oto i on:

Na duży gar zupy potrzebujemy:
- 1 dynia ( najlepiej koło 3 kg)
- 3 ziemniaki
- 2 cebule
- 3 ząbki czosnku
- przyprawy: sól, pieprz, curry, imbir
- oliwa/olej do smażenia
- bulion (może być przygotowany tak jak w burakove-love, lub z kostek rosołowych)
Dynię drążymy. Ziemniaki, cebulę i czosnek kroimy w grubą kostkę. Wszystko to podsmażamy partiami na oliwie dodając sporo curry, pieprz, sól oraz tarty imbir. A następnie wrzucamy do gotującego się bulionu.
Całość gotujemy na wolnym ogniu, aż wszystkie warzywa zmiękną, co jakiś czas mieszając. Następnie zdejmujemy z ognia i miksujemy blenderem na jednolitą masę.
Dynia nieodzownie kojarzy się z halloween. Jeżeli macie w planach przygotowanie lampionu z drążonej dyni, to zupa będzie jedną z możliwości "zagospodarowania" miąższu :) Inne, które mam zamiar jutro przygotować, też wam przedstawię tutaj. Życzę smacznego oraz straaaaaszneeeego halloween!!!